No i za mną kolejna przegrana…

No i za mną kolejna przegrana sprawa w sądzie rodzinnym. Tak w skrócie bo kiedyś już coś pisałem na ten temat. Rozwód bez orzekania, pozew złożyła ex, dogadaliśmy się do do podziału i opieki oraz alimentów. Miała zostać z dzieckiem w tym samym mieście dlatego zgodziłem się na wyższe alimenty (800zl) bo miałem mieć możliwość widywania dziecka codziennie. Po rozwodzie wyprowadzila się z dzieckiem 200 km ode mnie. Zostały mi widzenia w weekendy (1 i 3 weekend wg wyroku). Przez pierwszy rok jeździłem dwa razy w miesiącu chociaż jeden taki weekend to koszt ok 300 zł (paliwo), ale kupiłem własne lokum bo gdzieś trzeba mieszkać i skończyły się oszczędności. Następny rok jeździłem juz tylko raz w miesiącu bo na więcej nie było mnie stać (hipoteka, alimenty, opłaty i wychodzę na zero), a często musiałem pożyczać kasę, żeby dziecku kupić prezent czy zapewnić jakieś atrakcje. Stwierdziłem, że dłużej tak się nie da i założyłem dwie sprawy w sądzie. Jedna o obniżenie alimentów do kwoty 600 zł (ex mieszka teraz w małej miejscowości, przedtem w 800tys mieście i koszty utrzymania dziecka spadły, m.in. zamiast prywatnego przedszkola chodzi do publicznego) co umożliwiłoby mi częstsze kontakty z dzieckiem. Druga o uregulowanie widzeń, chciałem żebyśmy przekazywali sobie dziecko w połowie drogi bo wg mnie to nie jest fair, że ja muszę pokrywać koszty dojazdów kiedy to nie ja uciekłem od dziecka. Obie sprawy przegrałem w sądzie 1 instancji. Sędzia nie chciał nawet słuchać co mam do powiedzenia, ale za to moja ex i jej adwokat miały szerokie pole do popisu żeby zrobić ze mnie tyrana i potwora co nijak miało się do rzeczywistości. Złożyłem apelację (jakoś w wakacje) i czekałem na wyznaczenie terminu rozprawy. Właśnie dostałem wyrok, a rozprawa odbyła się bez mojego udziału (był mój adwokat) i sąd nie chciał ani przesłuchać stron, ani wysłuchać wyjaśnień. Decyzja sądu 2 instancji to podtrzymanie wyroku poprzedniego sądu. Nie mam już siły na walkę z wiatrakami. Chciałem obniżyć alimenty tylko po to żebym mógł częściej widywać dziecko. Nie dość, że nie zostały obniżone to jeszcze mam nakaz zapłaty kwoty 1400 zł mojej ex. To jest dla mnie ok 5 wyjazdów po dziecko. Mój adwokat prosił o rozłożenie na raty, jednak ta się nie zgodziła. Nawet jak jej powiedzialen, że przez to nie będzie mnie stać żeby zobaczyć się z dzieckiem przez najbliższe 5 miesięcy. Tak moi drodzy się robi w naszym kraju wszystko dla dobra dziecka. Wg sądu dla dziecka lepsza jest kasa na koncie matki niż kontakt z ojcem. Ja nie mam już siły, jestem załamany i bezradny. W tej sytuacji nie stać mnie nawet żeby zabrać dziecko na święta czy kupić mu prezent. Za chwilę się dowiem, że dziecko nie chce mnie znać. Mały ma 5 lat i przed rozwodem to ja się głównie nim zajmowałem, moja ex nawet nigdy nie wzięła chorobowego na chore dziecko, a chorowało średnio raz na miesiąc przez pierwsze 3 lata. Jak widać najlepszy ojciec zawsze będzie gorszy wg sądu dla dziecka niż najgorsza matka 🙁
#rozwod #prawo #sadownictwo #zalesie #smutnazaba

Powered by WPeMatico